Najnowsze wpisy, strona 15


lip 20 2005 -16-
Komentarze: 3

udało się, udało! nad morzem leje! nie będę musieć pokazywać swoich wdzięków całemu światu buahahaha :) moje modlitwy zostały wysłuchane :P
a tak na powaznie to pogoda dość powaznie pokrzyżowala nam plany... co prawda ja takiego obrotu sprawy sie spodziewałam, bo ile razy ja gdzieś sie wybieram, tyle razy leje, wiec w sumie juz przygotowałam sie na deszcz.. ale moja siostra jakoś chyba nie bardzo zdawała sobie sprawe z tego, ze nad morzem też czasem leje, a kiedy odkryła tą smutną prawdę stwierdziła, ze nasz wypoczynek trzeba przesunąć na czas bliżej nieokreślony, czyli wtedy kiedy będzie pogoda... a czy ona nie rozumie, ze dopóki w planach będzie nasz wspólny wyjazd słońce nie zaświeci? i tak będzie sobie czekać do września :P to moze ja lepiej zrezygnuje dla dobra innych? :P
jednak jak wynika z wszelakich prognoz pogody w przyszłym tygodniu  piekna pogoda szykuje się na południu, czyli słońce chce nadrobic zaległości z ostatnich dni, kiedy u nas nie pojawaiało sie  wogóle... i co teraz zrobić? no jak to co? skoro mojej siostrze potrzebna jest do udanego wypoczynku tylko woda i słońce to zaproponaowałam zebyśmy rozbili namioty nad zalewem Czorsztyńskim - jakies 30 km od mojego domu :P po co to się tłuc przez całą Polske skoro tak blisko wody pod dostatkiem i słońca, a w razie deszczu do domu na noc można wrócić i napewno dachu z nad głowy nam nie porwie :P a w sumie przeciez jakby tak bardzo zalezało nam na namiotach to rozbijemy pod blokiem, wody w miskach sobie przyniesiemy i wakacje na całego mozemy sobie zrobic :) no i mój problem sie rozwiąze, bo przeciez naokoło będą sami znajomi, więc uwagi na moje skąpe odzienie zwracać nie będą :P a nawet jeśliby mieli nacieszyć oczy to wole, żeby nacieszyli sie moim widokiem sąsiedzi niż jacyś nadmorscy panowie dla których to nic dziwnego :P ze tez niektorzy to nie myślą wcale, tylko ciągną za tłumem nad morze :P

my_destiny : :
lip 19 2005 -15-
Komentarze: 5

kocham go, kiedy razem wychodzimy na zakupy... kocham go, kiedy w sklepie 10 min stoje przy półce z szamponami i nie wiem, na który sie zdecydowac... kocham go, kiedy przymierzam kolejny ciuch, a on bezradnie mówi, ze we wszystkim mi dobrze, a on sie nie zna... kocham go, kiedy pyta mnie jak ma sie ubrac, a kiedy cos wybiore on z rozbrajającym uśmiechem dodaje 'ty to jednak masz gust'... kocham go, kiedy towarzysze mu zawsze i wszedzie... kocham go, kiedy towarzyszy mi zawsze i wszedzie i nawet kiedy pyta 'a do ginekologa tez mam z toba chodzic?'...

takiego mam sobie kochanego Migdałka :)

my_destiny : :
lip 19 2005 -14-
Komentarze: 4

pytanie za 100 pkt: z kim Paulinka spedziła dzisiejszy wieczór?
z Maleństwem :D najpierw poszliśmy sobie do parku, gdzie wnikliwie obserowalismy wszystkie czworonogi :) potem na lody :) (tzn. kto na lody to na lody a kto na wafelka to na wafelka :P) a potem Szymon oddał sie w ramiona Morfeusza, wiec wrócilismy do domku, gdzie  po kilkudziesieciominutowej drzemce wstapiła w niego wielka energia, wiec biegaliśmy naokolo stolu albo dla odmiany naokolo łóżka :) i pewnie biegalibyśmy tak do tej pory gdyby nie to, ze padłam na placu boju... na szczescie Maleństwo jest wyrozumiale i pozwoliło na zakończenie tej zabawy, wiec przeszliśmy do natepnego punktu programu - kolacja:) tu zaczeły sie delikatne schody, no bo czemu jeść mleko z butelki skoro mozna jeść łyżeczką z miseczki... wiec mleczko przelalismy do miseczki i karmiliśmy sie tak około 30 min :/ zaznaczyc trzeba, ze wszystko, co bylo w poblizu zyskało białe ubrawienie, a jakże :) przeciez lepszej zabawy sobie wymyślic nie mozna jak ta zeby strącać łyżeczke, która własnie zmierza w kierunku buzi... choc nie, mozna wymyślić jeszcze lepszą - wrzucanie klocków do miseczki z mlekiem... a ile śmiechu przy tym jest :D
kolejna naszą przeszkoda było połozenie sie do łóżeczka... mycie poszło sprawnie, pizamka również dała sie założyc no ale niestety o spaniu mowy nie było (trzeba przeciez wykorzystać to ze starych nie ma w domu :P) ... wiec zrobilismy sobie małe 'piżama party' i tym sposobem zamiast zasnąć o godzinie 19:30 jak zwykle, Maleństwo zamkneło oczka tuż po 21:30... nie musze chyba dodawać, ze jestem w chwili obecnej wyczerpana do granic możliwości...
i tak sie zastanawiam jak ja kiedyś dawalam rade... spedzalismy ze soba cale dnie, nawet noce sie zdarzały i nie bylam taka zmęczona... potrafiłam nawet w czasie, kiedy on spał uczyc sie... a dzisiaj kiedy on padl, padlam i ja.... kiedy wrócili jego rodzice mi juz kleiły sie oczy, a przeciez ja nie chodze spac o 22...
jednym słowem jestem pełna podziwu dla siebie, ze kiedys bylam w stanie wszystko pogodzić i studia i problemy (szczególnie tą całą beznadziejną sytuacje z Migdałem) i pieluchy i kaszki i długie spacery podczas których mogłam nacieszyc sie widokiem spiącego dziecka i swiezym powietrzem....
nie wiem czy w chwili obecnej byłabym w stanie do tego powrócić, chyba zbyt wiele energii zuzyłam w tamtym okresie... a mimo wszystko nie załuje ani jednej minuty, ktora z nim spedziałam.... dzisiejszego wieczoru również :)

my_destiny : :
lip 16 2005 -13-
Komentarze: 8

dzien skopany tak, ze chyba bardziej sie nie da...  najpierw wkurzałam się tylko ja na mój fantastyczny zakup, potem dołaczył do mnie Migdał... najpierw co prawda chciał mnie jakos pocieszyć, wiec delikatnie próbował mi wmówić 'kochanie, a moze Ty poprostu nie jestes przyzwyczajona do takiego neglizu'... ale w chwili, gdy pokazałam mu zdjecie tegoz kostiumu (znaczy sie skrawka materiału) na innej kobitce, zaniemówił... a po dokładniejszym przyjrzeniu sie mojemu wdzianku zaczął wyliczać, gdzie jeszcze powinno byc ciut więcej materiału... później nastąpiła chwila, której sie spodziewałam, a mainowicie Migdal zaczął sie wkurzać na siebie, bo to on mnie na ten zakup namówił... wiec moje zdenerwowanie zaczeło sie chowac pod płaszykiem o nazwie 'skarbie przeciez to nie Twoja wina'... a kiedy mi uwierzył moja złość wychodziła na wierzch, wiec wtedy on pocieszął mnie i tak w kółko...
dla mnie nie bylo by problemu, gdybym ja nad to morze jechała z Migdalem... wtedy rzekłabym nawet byłby całkowity kein Problem... moze nawet bym kostiumu nie kupowała, bo i po co :P... ale w sytuacji, kiedy ja wyjezdzam na wakacje razem z moja siostra, jej mężem i dzieciaczkami to nie jest to dla mnie wymarzony stan... tak sie jakos dziwnie składa, ze nie przywyklam do eksponowania swoich dóbr całemu światu :/
jeszcze gdybym pracowała to kupiłabym drugi i problem z głowy, ale w sytuacji, kiedy środki finansowe są na wykończeniu na taki luksus mnie nie stac :/ ... jaki z tego morał? w przyszłym roku kupie sobie dwa kostiumy :P a tymczasem albo bedzie lało i moj problem rozwiaze sie sam albo ja bede całe dwa tygodnie chodzic w czyms co mi zasłoni wszystko, co zasłoniete (moim zdaniem) byc powinno :P

a czym sie Paulinka jeszcze dzisiaj zdenerwowała?
juz tłumacze... napisałam jakis czas temu do mojej Kawy do tej, z która przyjaźń miała trwać bez wzgledu na wszystko, zeby odeslała mi moje książki, które nota bene oddaje mi juz kilka miesiecy oraz podała swój adres domowy, abym mogla przesłać jej szpargały... no doczekałam sie dzisiaj odpowiedzi.. adres podała, dowiedziałam sie, ze 'te moje' książki są jeszcze w Krakowie w naszym mieszkaniu, bo nie zdążyła ich przywieźć (a teraz najlepsze: klucze do mieszkania miały być oddane w czerwcu, czyli ona klucze oddała, a jakies swoje szpargały tam zostawila, w tym moje książki, a ja juz w połowie czerwca z tamtad w pospiechu musiałam się zbierać :/)... a nio i jeszcze raczyła mnie powiadomić, ze nie odzywała sie, bo ja sie nie odzywałam, ale ona jak to ujęła juz sie do tego przywyczaiła... to, ze ja sie zawsze pierwsza  pisalam maile, to ze ja dzwoniłam, to mało wazne, ona przeciez juz sie przyzwyczaiła... ehhh.. ale nie chce mi sie teraz o tym myśleć... kiedys o tej calej chorej sytuacji napisze, bo boli mnie to, ze tak sie to potoczyło, ale dzisiaj nie chce mi sie juz wiecej denerwowac...

a jutro idziemy z Migdalem w góry :) trzeba wczesniej niz ostatnio wstac, a to mzoe byc trudne :P
w sumie to moze nie trzeba bedzie, bo w TRÓJCE mówią teraz, ze jutro ma lać :P a moze ktos wie tak napewno jaka ma byc jutro pogoda?

my_destiny : :
lip 16 2005 -12-
Komentarze: 6

dostalam dzisiaj paczuszke z kostiumem moich marzeń... no i co tu dużo mówic... śliczny jest, dokładnie taki jaki miał byc... ma tylko taki jeden, drobny mankament... w sumie to spodziewałam się, ze tak będzie, ale liczyłam na cud... cud sie jednak nie zdarzył... zamówiłam eSke, ponieważ wiem jakie mam zawsze problemy z doborem spodni i obawialam sie, ze eMka będzie za duza... no i wszystko gra.. dół lezy rewelacyjnie, nie za mały, nie za duży... problem zaczyna się z druga cześcią... a mianowicie góra prawie nic nie zaslania! :/ dwa trójkąty wyglądają na mnie jak dwa skrawki materiału, które niby w tym miejscu byc powinny, ale w sumie jakby ich nie bylo to róznicy zadnej :/ i nie wiem w prawdzie czy eMka zasłonilaby mi więcej no ale i tak zła jestem na maksa... 
i jak jeszcze raz gdzies przeczytam badz usłysze, ze w sklepach sa tylko ciuchy na ekstra figury to zabije wzrokiem!... moze ja nie jestem ideałem piekna, ale fakt jest faktem ze kostiumu na mnie dopasowac sie nie da... z reszta nie tylko kostiumu, bo juz od dawna spodnie, które kupuje to najcześciej rozmiar 34 (i wtedy są za krótkie), a kurtki, marynarki, koszule musza miec jak dla mnie rozmiar 38 bo inaczej sie nie zapne w tym nawazniejszym miejscu :P...  
i wcale nie uwazam, zebym była niewymiarowa, bo do ideału (nie ja to wymyśliłam) 90-60-90 brakuje mi po dwa centymetry w jedna badz druga strone... po prostu ubrania, które mozna kupic w sklepach sa szyte na figury przeciętne a nie na figury idealne... producenci maja takie rozumowanie: jesli wysoka to pewnie w biodrach ma wiecej niz 90 cm, a jesli szczupła to pewnie i oddychac tez czym nie ma... a tak wcale nie jest!
tyle! dziekuje za uwage!
jestem zła :/

my_destiny : :