Archiwum luty 2006


lut 28 2006 -78-
Komentarze: 3

nic sie nie zmieni... dalej bede mieszkać tu gdzie mieszkam, dalej bede miała 4 dni wolnego w tygodniu, dalej bede mogła spac do południa, dalej bede z utesknieniem czekac aż moj mężczyzna wróci z pracy... nic sie nie zmieni... przynajmniej narazie... a kiedy skończy sie narazie? nie mam pojęcia...
a jutro miałam oglądnąć mieszkanie prawie wymarzone... przyzwyczaiłam sie juz nawet do myśli, ze bede w nim mieszkac sama... ze czasami ktos mnie odwiedzi, ze czasami kogoś zaprosze, ze Marta tak jak obiecała wpadnie na kilka dni... no coż....szybko sie musiałam odzwyczaić...
i nie bede mówic ze tak jest lepiej, ze tak jest dobrze, bo wcale nie jest.... i nie bede mówić ze sie z tego ciesze, bo wcale sie nie ciesze, bo znowu cos mi sie nie udało, chociaż mogło...

a w piatek poprawiam statystyke... nie zdałam, bo nie zauwazayłam, ze na ostatniej stronie jest jeszcze jedno zadanie :/ w piatek napewno zauwaze...

pozatym nareszcie zaczyna mi sie ciąg przedmiotów, ktorych uczy sie z miła chęcią :)...pomijając fakt, ze kobita od historii sztuki opowiada rzeczy, które z prawdą mają mało wspólnego jest całkiem ok :)

tyle na dzisiaj... smutno troche jeszcze, ale mniej niz wczoraj ;)

my_destiny : :
lut 21 2006 -77-
Komentarze: 4

kolejna godzine z rzedu buszuje po wirtualnej rzeczywistości poszukując rzeczywistego mieszkania... w mojej wyobraźni wygląda ono tak: znajduje sie we względnym centrum Krakowa, w bloku, na pierwszym piętrze, ma jeden pokój, osobną kuchnie, łazienke z przysznicem koniecznie... jakies 30 m kwadratowych, na których znajduje sie pralka, kuchenka, lodówka, łożko, szafa, stół (biurko)... miesiecznie zamykam sie ze wszystkimi oplatami w granicach 600 zł.
rzeczywistość wygląda tak: takie mieszkanie jak mi sie marzy kosztuje miesiecznie ok. 1000 zł, dlatego moge iść na jakieś kompromisy jezeli chodzi o jego wyposazenie i lokalizacje...
no dobra... znalazłam wiec kilka interesujących mnie ofert i co? i tu sie zaczynaja kolejne schody... juz nie natury finansowej a emocjonalnej...
problem emocjonalny nr jeden nazywa sie: jak mała Paulinka poradzi sobie sama w Wielkim Mieście będąc tam zupełnie sama?
problem emocjonalny nr dwa nazywa sie: jak Mareczek bedzie czuł sie bez Paulinki i jak Paulinka bez Mareczka?

od bardzo dawna o niczym innym nie marze jak o tym, zeby sie wyprowadzic nareszcie z domu... w tamtym roku miałam juz namaistke tego jak to wygląda i nie powiem zeby mi sie nie podobało... tylko ze w tamtym roku nie mieszkalam sama... a teraz nie dzieliłabym mieszkania z nikim... zaczełabym pewnie szybko szukac jakiegos zajecia zeby dac sobie jakos rade i pewnie juz bym sie do domu na stałe nie wróciła... i taka perpektywa podoba mi sie bardzo... tylko ze boje sie... boje sie wykonac pierwszy krok... boje sie, ze za bardzo bede tesknic, ze sobie nie dam rady, ze nie bede miała z kim wieczorem porozmawiac, boje sie chyba najbardziej samotności i tego, ze wcale nie jestem taka odważna zeby zostawic tutaj wszystko i uciec... 
lubie nowe wyzwania, lubie zmiany, ale chyba tej tak drastycznej sie boje...

wiec moze jeszcze nie teraz? moze nie nadeszła jesczez odpowiednia pora?

a moze poprostu ja potrzebuje kogos kto by mnie do działania popchnął? a jak narazie nikomu sie moj pomysł nie podoba...

my_destiny : :
lut 20 2006 -76-
Komentarze: 3

 

szukam jednopokojowego mieszkania do wynajęcia w Krakowie... pilnie!

 

 

my_destiny : :
lut 20 2006 -75-
Komentarze: 1

wkurwienie moje siega zenitu... nie odzywac sie nawet bo zabije... nie wiem czym ale zabije....

a co mnie w tak wspanialy nastrój wprowadziło? a no wstaje sobie rano w piekny, wolny, poniedziałkowy poranek... udaje sie do kuchni w celu zrobienia kawy... biore sobie gratis orzechową princesse i zasiadam z tymi zdobyczami przed komputrem... sciagam sobie poczte i jest... jest mail na ktorego czekam od wczoraj... 
po tym jak wróciłam wczoraj do domku po 4 dniach czekały na mnie w skrzynce odbiorczej m. in. wyniki ze statystyki.. no i owszem wyniki były, całej mojej grupy tylko nie moje... ale widzac ze kolega, z którym skonsultowałam wszystkie wyniki zadan ma 5 (jedyna 5 w naszej grupie, trzeba dodac), byłam spokojna o moj wynik... nie zastanawiajac sie wiec dlugo napisałam do szanownego dr K. aby napisał mi co ja dostałam... na to on z rozbrajajaca szczeroscia sprowadzajaca mnie na ziemie, a raczej wprowadzajaca mnie w taki stan w jakim teraz oto jestem, odpisał:

Niestety nie zdala Pani.

dr K.

no i chuj mu w dupe... oki.. kurwa moglam nie zdac... bo wiele ze statystyki nie łapie, ale dlaczego Marcin (wyzej wspomniany kolega) ma 5?... jeszcze kurwa zeby on mial 3 to inaczej by to wygladało... ale jak moga tak bardzo roznic sie nasze oceny skoro wyniki zadan mielismy takie same i odpowiedzi do pytan teoretycznych rowniez?... jedyne co moglismy miec inaczej to sposoby rozwiazania tych 3 pierdolonych zadan.. no ale skoro zgadzaja sie wyniki to chyba jest malo wazne jak to zrobilam, no nie?...
ale to jeszcze nie to jest najgorsze.. bo w sumie moge isc do owego dr na dyzur, zobaczyc moja prace i stwierdzic ze faktycznie cos mialam zle albo dobrze... ale jesli okaze sie ze jakies zadanie mialam dobrze a on mi go nie zaliczyl to ja nawet nie jestem w stanie mu wytlumaczyc ze ja mam racje... bo ja wiem tylko jak poszczegolne zadania sie robi, a juz dlaczego tak jest to nie mam pojecia :/ nikt u nas nic wiecej nie wie, wiec nawet nie staralam sie wiecej nauczyc... ehhhh.... no coz... jezeli okaze sie ze faktycznie nie zdałam to bedzie to moj pierwszy oblany egzamin...

yszzzz..... :/

my_destiny : :
lut 13 2006 -74-
Komentarze: 3

- jestem twoja rodziną?
- jesteś.
- nie jestem. jestem obca osobą.
- jesteś moją żoną.
- jeszcze nie jestem.
- a do tego aby byc moją żoną potrzebujesz kawałka blachy na palcu i papierka?

i tu nasuwa sie pytanie.... czy ja mam męża? :) no z tego wynika że mam :)

...
a teraz rzeczy codzienno-przyziemne.
wstałam rano, by zrobic to, co musze zrobić. a mianowicie musze napisac 3 wypracowania za które dostane pieniążki, a ze jest to suma dość konkretna jak na takie zamówienie to wziąłam sie za to ochoczo. no ale stanęłam w połowie jednego i ruszyc dalej nie moge. ale rusze, bo musze :P 
chce mi sie przeczytać książke. i przeczytam. dzisiaj.
chce mi sie pooglądać telewizje. nic konkretnego. mogą byc nawet reklamy. a jak nie będzie reklam to chociaż poskakać chce mi sie po programach. jakby nie było nie robiłam tego kilka miesiecy, wiec mi sie chce. ale nie zrobie tego, bo kurwa jak mi sie cos chce to nikt sie  z tym nie liczy. telewizor tez. i wziął i przestał działać. 
chce mi sie jeszcze posprzątać w pokoju. i posprzątam. wywale połowe ciuchów z szafy i notatki, które towarzyszły mi przez ostatnie miesiące tez pojda w kosz. 
a potem to nie wiem co mie sie jeszcze zachce. o wiem! ponudzic mi sie zachce, bo też tego dawno nie robiłam. 

my_destiny : :