Archiwum lipiec 2005


lip 25 2005 -19-
Komentarze: 6

i nadszedł ten czas i nadeszła ta godzina, kiedy Paulinka bierze plecak i nad morze wybywa :)
prawde mówiąc mam mieszane uczucia związane z tym wypadem... z jednej strony fajna sprawa: powygrzewac sie troche w słoneczku (jeśli tylko będzie miało ochote wyjść z za chmurek), zaczerpnąć jodu, poczuc, ze mam wakacje (zasłuzone wakacje)... ale z drugiej strony nie wiem czy to taki dobry pomysł: po pierwsze jestem chora, po drugie moje kobiece dni dają sie we znaki, po trzecie nie zobaczymy sie z Migdałem przez 3 tygodnie (całe długie 3 tygodnie :( ), po czwarte nie wiem tak do końca czy towarzystwo, z którym przyjdzie mi spędzic kolejne 2 tygodnie tak do końca mi odpowiada :/
mimo wszystko jestem juz spakowna i gotowa na calonocną podróż... zdrowy rozsądek podpowiada jednak ze to dobry pomysł... no trudno... 'niech sie dzieje wola Nieba, z nią sie zawsze zgadzać trzeba'... 

a najbardziej to nie lubie pożegnań.. wiem, ze znowu będę płakać mimo, ze wczoraj pozegnalismy sie i nacieszyliśmy sie sobą tak, aby choć troszke mogło nam to wynagrodzic rozstanie... chusteczki w razie czego są w pogotowiu...

ten wyjazd to dla mnie pewien egzamin... prosze trzymać kciuki, abym go zdała.... jesli to mi sie uda to niczego juz bać sie nie będę (poza pająkami)...

-jest między nami dobrze?
-Kochanie dlaczego się pytasz? przeciez to chyba widać...
-bo jak wróciłaś z Niemiec to powiedziałaś, ze juz przed wyjazdem cos sie między nami psuło....
-...

zamurowało mnie delikatnie mówiąc... i chociaż wiem, ze taka sytuacja juz miejsca mieć nie będzie to jakis niepokój pozostaje... w nim przede wszystkim.. :( 

my_destiny : :
lip 24 2005 -18-
Komentarze: 4

pojawiam sie i znikam...
przyjechałam przedostatnim autobusem ze stolicy polskich Tatr i cio? nio nic poza tym, ze za kilkadzisiąt godzin będę w drodze nad polskie morze...i fajnie, ze zaczeło sie cos dziac w tym moim zyciu, które ostatnio bardzo mnie nudziło...
a co porabiałam przez ostatnie trzy dni?
otóż:
-chorowałam :P (Migdal uwaza, ze ja jestem chora co najmniej pięć razy w miesiącu więc w sumie nic dziwnego :P)
-po raz kolejny pobieralam nauki gry na gitarze (efekt marny-uparcie obstaje przy swoim, ze ja mam za krótkie palce :P bo przecież kiedyś na skrzypacach grałam i szło mi całkiem nieźle :P)
-zbierałam borówki na Gubałówce :) (a potem piekłam z moją bratową rogaliki :D - bilans: wszyscy zyją)
-czytałam, udało mi się pochłonąć aż 1,5 książki :)
-obciełam Asi połowe z jej ślicznych włosów, a w zamierzeniu miało być tylko 1/4 a reszta pocieniowana :P (no cóż mistrzem fryzjerstwa nie jestem :P) najwazniejsze, ze Asia w miare zadowolona, a ja nie dostalam ochrzanu od jej mamy :P 
-no i najwazniejsze: wyspałam sie na zapas, bo nad morzem z Julią i Błażejem moze to być niemożliwe :P (ach ten górski klimat :D)

tyle na dzisiaj, dziekuje za uwage... napisze cos jeszcze przed wyjazdem... teraz ide robic pranie :P

my_destiny : :
lip 20 2005 -17-
Komentarze: 6

podobno spontaniczne decyzje sa najlepsze, dlatego wrzucilam pare niezbędników do torebki i juz mnie nie ma... jade sobie do Kościeliska powpatrywac sie na góry i zaczerpnąć prawdziwie świeżego, górskiego powietrza...
kiedy będę? nie wiem..
będę jak będę...
nuda mnie dobiła!

my_destiny : :
lip 20 2005 -16-
Komentarze: 3

udało się, udało! nad morzem leje! nie będę musieć pokazywać swoich wdzięków całemu światu buahahaha :) moje modlitwy zostały wysłuchane :P
a tak na powaznie to pogoda dość powaznie pokrzyżowala nam plany... co prawda ja takiego obrotu sprawy sie spodziewałam, bo ile razy ja gdzieś sie wybieram, tyle razy leje, wiec w sumie juz przygotowałam sie na deszcz.. ale moja siostra jakoś chyba nie bardzo zdawała sobie sprawe z tego, ze nad morzem też czasem leje, a kiedy odkryła tą smutną prawdę stwierdziła, ze nasz wypoczynek trzeba przesunąć na czas bliżej nieokreślony, czyli wtedy kiedy będzie pogoda... a czy ona nie rozumie, ze dopóki w planach będzie nasz wspólny wyjazd słońce nie zaświeci? i tak będzie sobie czekać do września :P to moze ja lepiej zrezygnuje dla dobra innych? :P
jednak jak wynika z wszelakich prognoz pogody w przyszłym tygodniu  piekna pogoda szykuje się na południu, czyli słońce chce nadrobic zaległości z ostatnich dni, kiedy u nas nie pojawaiało sie  wogóle... i co teraz zrobić? no jak to co? skoro mojej siostrze potrzebna jest do udanego wypoczynku tylko woda i słońce to zaproponaowałam zebyśmy rozbili namioty nad zalewem Czorsztyńskim - jakies 30 km od mojego domu :P po co to się tłuc przez całą Polske skoro tak blisko wody pod dostatkiem i słońca, a w razie deszczu do domu na noc można wrócić i napewno dachu z nad głowy nam nie porwie :P a w sumie przeciez jakby tak bardzo zalezało nam na namiotach to rozbijemy pod blokiem, wody w miskach sobie przyniesiemy i wakacje na całego mozemy sobie zrobic :) no i mój problem sie rozwiąze, bo przeciez naokoło będą sami znajomi, więc uwagi na moje skąpe odzienie zwracać nie będą :P a nawet jeśliby mieli nacieszyć oczy to wole, żeby nacieszyli sie moim widokiem sąsiedzi niż jacyś nadmorscy panowie dla których to nic dziwnego :P ze tez niektorzy to nie myślą wcale, tylko ciągną za tłumem nad morze :P

my_destiny : :
lip 19 2005 -15-
Komentarze: 5

kocham go, kiedy razem wychodzimy na zakupy... kocham go, kiedy w sklepie 10 min stoje przy półce z szamponami i nie wiem, na który sie zdecydowac... kocham go, kiedy przymierzam kolejny ciuch, a on bezradnie mówi, ze we wszystkim mi dobrze, a on sie nie zna... kocham go, kiedy pyta mnie jak ma sie ubrac, a kiedy cos wybiore on z rozbrajającym uśmiechem dodaje 'ty to jednak masz gust'... kocham go, kiedy towarzysze mu zawsze i wszedzie... kocham go, kiedy towarzyszy mi zawsze i wszedzie i nawet kiedy pyta 'a do ginekologa tez mam z toba chodzic?'...

takiego mam sobie kochanego Migdałka :)

my_destiny : :