Komentarze: 8
dzien skopany tak, ze chyba bardziej sie nie da... najpierw wkurzałam się tylko ja na mój fantastyczny zakup, potem dołaczył do mnie Migdał... najpierw co prawda chciał mnie jakos pocieszyć, wiec delikatnie próbował mi wmówić 'kochanie, a moze Ty poprostu nie jestes przyzwyczajona do takiego neglizu'... ale w chwili, gdy pokazałam mu zdjecie tegoz kostiumu (znaczy sie skrawka materiału) na innej kobitce, zaniemówił... a po dokładniejszym przyjrzeniu sie mojemu wdzianku zaczął wyliczać, gdzie jeszcze powinno byc ciut więcej materiału... później nastąpiła chwila, której sie spodziewałam, a mainowicie Migdal zaczął sie wkurzać na siebie, bo to on mnie na ten zakup namówił... wiec moje zdenerwowanie zaczeło sie chowac pod płaszykiem o nazwie 'skarbie przeciez to nie Twoja wina'... a kiedy mi uwierzył moja złość wychodziła na wierzch, wiec wtedy on pocieszął mnie i tak w kółko...
dla mnie nie bylo by problemu, gdybym ja nad to morze jechała z Migdalem... wtedy rzekłabym nawet byłby całkowity kein Problem... moze nawet bym kostiumu nie kupowała, bo i po co :P... ale w sytuacji, kiedy ja wyjezdzam na wakacje razem z moja siostra, jej mężem i dzieciaczkami to nie jest to dla mnie wymarzony stan... tak sie jakos dziwnie składa, ze nie przywyklam do eksponowania swoich dóbr całemu światu :/
jeszcze gdybym pracowała to kupiłabym drugi i problem z głowy, ale w sytuacji, kiedy środki finansowe są na wykończeniu na taki luksus mnie nie stac :/ ... jaki z tego morał? w przyszłym roku kupie sobie dwa kostiumy :P a tymczasem albo bedzie lało i moj problem rozwiaze sie sam albo ja bede całe dwa tygodnie chodzic w czyms co mi zasłoni wszystko, co zasłoniete (moim zdaniem) byc powinno :P
a czym sie Paulinka jeszcze dzisiaj zdenerwowała?
juz tłumacze... napisałam jakis czas temu do mojej Kawy do tej, z która przyjaźń miała trwać bez wzgledu na wszystko, zeby odeslała mi moje książki, które nota bene oddaje mi juz kilka miesiecy oraz podała swój adres domowy, abym mogla przesłać jej szpargały... no doczekałam sie dzisiaj odpowiedzi.. adres podała, dowiedziałam sie, ze 'te moje' książki są jeszcze w Krakowie w naszym mieszkaniu, bo nie zdążyła ich przywieźć (a teraz najlepsze: klucze do mieszkania miały być oddane w czerwcu, czyli ona klucze oddała, a jakies swoje szpargały tam zostawila, w tym moje książki, a ja juz w połowie czerwca z tamtad w pospiechu musiałam się zbierać :/)... a nio i jeszcze raczyła mnie powiadomić, ze nie odzywała sie, bo ja sie nie odzywałam, ale ona jak to ujęła juz sie do tego przywyczaiła... to, ze ja sie zawsze pierwsza pisalam maile, to ze ja dzwoniłam, to mało wazne, ona przeciez juz sie przyzwyczaiła... ehhh.. ale nie chce mi sie teraz o tym myśleć... kiedys o tej calej chorej sytuacji napisze, bo boli mnie to, ze tak sie to potoczyło, ale dzisiaj nie chce mi sie juz wiecej denerwowac...
a jutro idziemy z Migdalem w góry :) trzeba wczesniej niz ostatnio wstac, a to mzoe byc trudne :P
w sumie to moze nie trzeba bedzie, bo w TRÓJCE mówią teraz, ze jutro ma lać :P a moze ktos wie tak napewno jaka ma byc jutro pogoda?