Najnowsze wpisy, strona 17


lip 05 2005 -6-
Komentarze: 3

bo ogólnie rzecz biorąc to jestem najszcześliwsza na świecie :D... są tylko momenty, kiedy nie jest tak jak powinno być, ale ja już się z tym pogodziłam, ba! nawet przywykłam, ale to nie znaczy, ze ja tego nie widze, nie czuje i ze mi to zwisa i powiewa...
a mianowicie moje zycie jest podporządkowane Migdałowi... wszystko, a jesli nie wszystko to bardzo wiele kręci sie wokół niego... jego praca, jego studia, jego plany... ja jakoś stoje z boku i się przyglądam, słucham, doradzam, pomagam jak tylko moge... kocham go i ciesze sie, ze moge przy nim być, ze on chce mi o wszystkim opowiadac i mnie pyta o rade... jestem szczesliwa, ze to własnie ja moge dzielic z nim jego radości i smutki...
czasami tylko tak czuje jakby moje plany były mniej wazne, jakbym ja myslała mniej realnie a nawet abstrakcyjnie... a przeciez ja chce tego samego co on... chce zebysmy jak najszybciej mogli zamieszkac razem, zebysmy mogli miec normalna prace (a to oznacza prace ktora dalaby nam mozliwosci na realizowanie tych planow)... i tu sie troszke rozmijamy, bo wg Migdała nie da sie inaczej tylko trzeba wyjechac na jakis czas za granice, a konkretnie do Londynu... no i jest to moze good idea tym bardziej, ze on juz dokladnie zaplanowal termin wyjazdu i w sumie jest to bardzo realne... i nie mowie ze ja bym nie chciala... czemu nie? denerwuje tylko to, ze on cos planuje i stawia mnie przed faktem dokonanym ze stwierdzeniem ze tak bedzie najlepiej i po co wiecej myslec...
albo inny przykład... Migdał za punkt honoru stawia sobie to, aby w przyszłości to on utrzymywał rodzine... moje miejsce ma być przy dzieciach w domu... i wszystko pieknie... i nie mam naprawde nic przeciwko temu... chce byc dobra zona, dobra matka i nawet myśle, ze bardzo dobrze sie do tych rol nadaje... tylko po co mi do tego studia, wyzsze wyksztalcenie, certyfikaty językowe i inne papierki, ktore mają mi pomoć w znalezieniu wymarzonej pracy?... czuje tak jakby studia Migdała były wazniejsze niz moje... jakbym ja nie uczała sie niczego konkretnego, bo na uczelni jak najbardziej humanistycznej... tak jakby to, co robie było mało przydatne...
a moze to juz taka przypadłość głów scisłych, inzynieryjnych, że humanistów traktują z lekką nutką pobłażłiwości i lekceważenia?
a moze to tylko moje głupie myśli, które tłuką się w głowie z nudów?

reasumując: i tak jestem najszcześliwsza na świecie :D

my_destiny : :
lip 04 2005 -5-
Komentarze: 9

zaopatrzona w nową Olivię dla odmóżdżenia i nowy OZON dla nie zatracenia sie w wiadomościach ze świata wyruszam na balkon w celu nadania złotego koloru mojej skórze :P... Migdał co prawda twierdzi, ze jestem jego latynoską (:P) i za kazdym razem kiedy zobaczy fragment mojego gołego ciałka zadaje pytanie: czy ty sie myjesz? ale co tam, poopalam sie :P co mam innego do roboty? no własnie nic!
sama jestem w domu i juz nawet pranie zrobiłam od rana i w inne jakze fascynujące zajęcia zostałam wciągnięta, ale czas i tak niemiłosiernie mi sie dłuży... Migdał siedzi w biurze, w którym mozna sie ugotowac i robi projekt, nad którym sleczy juz tydzien, a ja zastanwaima sie co lepsze? moja nuda, czy jego sauna w srodku miasta przed monitorem :P

ehhh.. wakacje.. nie ma nic gorszego :/

my_destiny : :
lip 04 2005 -4-
Komentarze: 1

po całym dniu spędzonym w samotności, który wyglądał mniej więcej tak:
a) sprawdzaniu czy nie ma mnie w kuchni, kiedy byłam w pokoju
b) przeglądaniu gazet wydanych jakies kilka lat temu
c) sprawdzaniu czy nie ma mnie w łazience, kiedy jestem w kuchni
d) malowaniu paznokci
e) itp.
dopadła mnie głupawka do potegi entej... to musiało się tak skończyć :P
a ze nie byłam w tej głupawce osamotniona to było całkiem ciekawie...
podsumowując: hit dnia 'jesteś szalona' :P... a reszte mozna podziwiac na photoblogu :) w roli fotografa Migdał, który zupełnie sie do tego nie nadaje :P nie umie powiedziec: 'o tak mała, własnie tak :P'

dobra ide spac, bo widze, ze jeszze mi nie przeszło... dobranocek :D

dopisane po przemyśleniu sprawy :P (tzn. rano, kiedy głupawka przeszła)
wczoraj jak chciałam dodac zdjecia to zrobili sobie przewe techniczna i zdjec nie dodałam, a dzisiaj uwazam ze do widoku publicznego to sie one nie nadaja :P dlatego dodam zdjecia, ale nie te które były w moim pierwotnym zamyśle ... zainteresowanych przepraszam :)

my_destiny : :
lip 02 2005 -3-
Komentarze: 5

dzisiaj z nudów wzięłam sie za porządki, a to znaczy ze musiało nudzić mi się niezmiernie :P
wyrzuciłam troche ubrań z szafy, które trzymam, bo a nóż widelec się kiedys ubierze... pozbyłam się starych gazet i innych papieprzysk, które od jakiegos czasu przekładałam z miejsca na miejsce... poukładałam troche w szafie, na półkach i ogólny efekt jest pozytywny :) mój pokój wcale taki maly nie jest :) czasami z nudów cos pozytecznego można zrobić :)

a teraz sms miesiaca (a moze nawet roku): 'kocham Cie, nie mam czasu wiecej pisać'
a dostałam go po tym jak napisałam smsa na temat: co zrobiłam od rana :P a ze jak wspomnaiłam juz nudze sie w ostatnim czasie okropnie to ten sms przypomniał raczej recenzje niz krótką wiadomość tekstową :P
jak dałam dzisiaj przeczytac Migdałowi to, co wczoraj napisał popłakał sie ze śmiechu, a ja coś podobnego miałam wczoraj :D

tyle na dzisiaj... ubieram sie i biegne do Migdałka, bo dzisiaj nadrabiamy straty wywołane brakiem czasu dla mnie w trakcie całego tygodnia :D oj będzie sie działo ;)

a po głowie cały czas chodzi mi kawałek: 'przyzwyczaić sie nie moge ze cie mam, choc na pamiec kazdy fragment ciebie znam... (...) czuje, ze tutaj dobrze bedzie nam... moj kochany tu, tu zostane.... tu, tylko tu.... tralala :)' ktoś wie dlaczego?

my_destiny : :
lip 01 2005 -2-
Komentarze: 2

miło wiedzieć, ze ktoś chce czytać to, co tutaj nastukam... dziekuje za takie miłe powitanie :* i gratuluje dociekliwego sledztwa:)

troszke sie podziało przez ostatni czas...
z tych mniej ciekawych rzeczy to to, ze nie zajmuje sie już Maleństwem i tęsknie za nim straszliwie :( sama postanowiłam, ze musze odejść...znalazłam prace duzo lepiej płatna (jak wydawało sie na pierwszy rzut oka), prace o której zawsze marzyłam i ktora scisle wiązała sie z moimi zdolnościami a do tego 5 minut drogi od domu :)
szybko jednak okazało sie ze byłoby to zbyt piekne zeby mogło być prawdziwe i po dwoch tygodniach zrezygnowałam, a wtedy juz nie miałam powrotu do Maleństwa, bo jego rodzice znalezli juz nowa opiekunke :/ którą nota bene ja wdrazałam do jej nowej roli, a z kazdym jej nieporadnym ruchem załamywałam ręce... jednym słowem była mała katastrofa i w chwili obecnej jestem baaardzo ciekawa jak ona sobie radzi..
ale wracajac do mnie... kiedy zrezygnowałam po dwoch tygodniach (nie dostając za to ani złotówki) stwierdziłam, ze nawet mi to odpowiada, bo własnie zaczynała sie sesja, wiec wolny czas był bardzo pożądany... sesje zakończyłam z wynikiem (niech będzie) zadowalającym dla mnie a dla kogos innego pewnie bedącym szczytem marzeń... została mi tylko matematyka na wrzesień, a to z powodu mojej choroby, ktora zaatakowała w najmniej oczekiwanym momencie... na szczescie dzieki zlotemu sercu a moze raczej racjonalnemu mysleniu mojego wykładowcy ocenka z matematyki bedzie wpisana w okienku pod nazwa 'pierwszy termin' :D
ogolnie rzecz biorąc mam teraz full wolnego czasu... nie ma pracy, nie ma studiów (ha bo zapomniałam dodac jeszcze ze po bardzo długich przemysleniach zrezygnowałam ze studiów dziennych, ale o tym kiedy indziej) i prawde mowiac nie potrafie znalezc sie w obecnej sytuacji... nigdy w moim zyciu tak nie było zebym nie miała nic a nic do roboty.... ale sa dobre tego strony :) pochłaniam ksiazki jedna za druga :) wysypiam sie jak nigdy :) cudowne zycie leniwca :) a te troszke gorsze: brak kasy :/ (bo mądra Paulinka nie pomyślała zeby cos sobie odłozyc jak praca byla :/)
a do tego wszystkiego Migdał ma tyle roboty co ja wolnego czasu i nawet nie ma czasu zeby spotkac, a jak jest czas to sił mało, wiec plątam sie tak z dnia na dzien po domku i zastanawiam sie dlaczego jeszcze nie doszło do mega hiper awantury z moją mamą :P ale to akurat dobrze (tak tylko sie zastanawiam :P)

my_destiny : :