lekkie zdezorientowanie w mojej głowie... lekkie zamieszanie... ciężkie myśli, które przygniatają... chyba jeszcze nie czas o tym pisać...
a tak w ogóle lenistwo na całego...
po wielkim praniu, a nastepnie wielkim prasowaniu pozbyłam się morskiego piasku mam nadzieje, ze raz na zawsze...
dzisiaj dotarła pocztówka do moich rodzicieli (lepiej późno niż wcale): 'pozdrowienia przesyłają córki z resztą namiociarzy' a na odwrocie latarnia.... ta latarnia tak bardzo przeze mnie znienawidzona (no cóż - złośliwość mojej siostry :P)...
przywiozłam sobie tez 3 pocztówki które są reprodukcjami obrazów olejnych i tak mi sie az ręka rwie, aby cos podobnego stworzyc na płotnie... i pewnie zaczne machac pedzlem, jak tylko wpadnie jakaś kasiejka, bo z ogledzin wynika, ze przydaloby sie dokupic kilka tubek farbek no i płocienka...
przywiozłam jeszcze inne pamiątki... ale jedna jest dość osobliwa... moja mama widząc ją stwierdziła, ze śmierdzi jej to kryminałem :D... a kiedy dzisiaj dałam jej powąchać z pytaniem czy cos czuje, ze zdziwieniem w oczach pyta: 'a to ma zapach?' ... a zapach kryminału to co :P... prawde mowiąc to reakcji mamy sie spodziewałam, ale jestem ciekawa co powie na to Migdał :)... powiedziałam mu tylko jak narazie, ze mam dla niego niespodzianke :)...
ach wogóle moja mama ma ostatnio dość dziwny sposób wyrażania... zum Beispiel:
mama: Paaaaaaaaulina idz ze śmieciami!!!!!!!
ja: zaraz...
mama: idz już bo zalęgnie sie ptactwo!
ja: jakie ptactwo?
mama: no to co na po domu biega :P
poszłam, bo faktycznie groziło to katastrofą :P (w końcu biegające ptactwo to nie byle co :P)
i odliczam cały czas... i tak jakos mam nadzieje, ze zrobi mi niespodzianke i wróci wcześniej... moze w piątek?
chaos tu dzisiaj panuje... przepraszam... nie umialam jaśniej... nie dzisiaj....