Archiwum luty 2006, strona 1


lut 10 2006 -73-
Komentarze: 6

popijam sobie kawe z niebieskiego kubka, który kupił mi Mój Chłopczyk, zebym miała coś swojego w pracy... a ze w pracy nie jest mi potrzebny to cieszę się nim w domku :)... którąś godzine z koleji siedze nad statystyką, pisze ściągi (ja pisze ściągi - godne zapamiętania), próbuje rozwiązywać zadania i nawet mi to wszystko jakos idzie... bez stresu, powolutku, nikt ani nic mnie nie pogania... pogodzona z tym, ze moge jutro tego nie zaliczyc a jeśli zalicze to moge miec tylko 3...  i nie przeraza mnie to... nie bedzie stypendium to nie bedzie.... trudno... wiekszość ludzi sie bez tego obchodzi, wiec ja tez mysle ze sobie poradze :)...
sprawdziłam stan konta, pododawałam, poodejmowałam co trzeba i wyszło mi, ze spokojnie bede sobie zyc za te pieniązki, które odłozyłam jeszcze pare miesiecy... jaki z tego morał? pracy tez na gwałt nie potrzebuje... napatoczy sie jakaś to nie pogardze, ale szukać i starać sie nie będę... nie mam juz ochoty na takie zycie jakie wiodlam przez ostatnie kilka miesięcy... podobno pracuje sie po to, aby zyc a nie na odwrót... będę trzymac sie tej zasady...

"razem ze mną nie spiesz się... nie ma po co, nie ma gdzie......"

my_destiny : :
lut 09 2006 -72-
Komentarze: 3

wczoraj pojechałam sobie na egzamin.... moja grupa miała wejść na sale o godzinie 14.... no i czekalismy, czekalismy, ale sie nie doczekalismy... ok. 16:30 wyszła pani dr i powiedziała, ze reszcie dziekuje i zaprasza za dwa tygodnie, bo wiecej czasu nie ma.... no cóż...nie powiem... miłe to było bardzo... tymbardziej, ze wiekszość z nas wzięła sobie w pracy dzień wolny... ja również... przez co dzisiaj miałam pociągnąć w pracy dzionek cały tj. 11h... i co? przychodze sobie pełna zapału do pracy na godzine 9... otwieram swój boksik, zaspana ide na zaplecze w celu zrobienia sobie kawy a tu za mną wpada moja zmienniczka... (tu pod jej adresem powinno paść wiele niecenzuralnych słów, ale z racji tego, ze obiecałam sobie kiedys, ze na blogu nie bede uzywac tak wulgarnego jezyka jakim posługuje sie na codzien teraz te słowa zostana zastąpione dzwiekiem nastepującym: piiiii piii piiiiiiiii :P)... i cóż owa zmienniczka ma mi do powiedzenia? a no ma dość istotną rzecz, a mianowicie, ze ja mam urlop... myślę sobie wiec: troszke to dziwne, bo wczoraj sie spotkałyśmy i nic mi na ten temat nie wspominała, powiedziała tylko, ze szefowa sie do mnie dodzwonić... no ale nic to chwyciłam za telefon i dzwonie do szefowej... a ona mi na to: 'Paulinko miło sie z toba współpracowalo, ale musmy ci podziekowac, a z racji tego, ze nie wykorzystałaś przez 3 miesiące zadnego dnia wolnego to masz płatny urlop do końca umowy... zostaw klucz Ani, a we wtorek przyjdz po pieniadze i swiadectwo pracy'... wmurowało mnie delikatnie mówiąc... a triumfująca mina tej piiiiiii doprowadziła mnie do białej gorączki... zabrałam wiec co moje, pierdolnełam i kluczem i sie zabrałam do domku... urlop w końcu mam, no nie? po drodze wstąpiłam do Mareczka mego zrobić mu najulubieńszą przez nas pobudke i tak oto zaczął mi sie pierwszy urlop płatny w mojej karierze :)... dzisiejszy wieczór spedze sobie nad statystyka, jutrzejszy dzionek również... w sobote napisze egzamin.... a w nd wyjedzam do Kościeliska urlopować sie na całego, płatnie urlopować :P postanowienie na reszte zycia: nigdy, ale to przenigdy nie dam sie tak potraktować przez pracodawce! a co za tym idzie: nigdy, ale to przenigdy nie zatrudnie sie w zadnej małej prywatnej firmie...

a teraz na koniec cos co wczoraj bardzo poprawiło mi humor :) chyba najładniejsze zdjecie jakie mam :)

my_destiny : :
lut 07 2006 -71-
Komentarze: 2

jakby nie patrzeć za 7 dni zdobede status bezrobotnej... i cos z tym fanetem trzeba zrobić :) i tak mysle, myśle od wczoraj bardzo intensywnie... i chyba wymysliłam... od dawna taka myśl kołatała mi gdzies w głowie, ale nigdy nad tym poważnie sie nie zastanawiałam...
aby zrelaizowac mój pomysł musze przede wszystkim zarazic moją koncepcją moją siostre :)... dzisiaj poczyniłam w tym kierunku pewne kroki i chyba wszystko jest na dobrej drodze :)...
z jednego pomysłu wykluwa sie nastepny i następny a ja nie moge o niczym innym myśleć... i nawet prawo, które jutro zdaje nie jest ważne... północ za chwilke wybije, a ja szperam po sieci w poszukiwaniu pewnych informacji zamiast sie uczyc... (łaaa!! Paulina bierz sie do roboty, bo jutro masz egzamin) - głos mojego sumienia :P

nosz normalnie jak mi sie uda TO będę wielka i podziękuje Opatrzności za to, ze studiuje to, co studiuje :)

a teraz ciiiii żeby nie zapeszyc a ja wracam do prawa :)... jutro o 14:30 wszyscy trzymają kciuki za Paulinke :)

a jakby komus sie nudziło to zapraszam na photobloga :) tam efekt nudy mojego Kochania :)
 

my_destiny : :
lut 07 2006 -70-
Komentarze: 5

sprawa jest juz raczej przesądzona... pracuje do końca umowy a tzn. ze jeszcze 7 dni w czym dwa dni bede miała wolne, bo mam egzaminy :)... no coz... z jednej strony przykro z kilku waznych powodow, o ktorych dzisiaj nie bede pisac zeby sie nie rozkleic, a z drugiej ciesze sie niezmiernie... konczy sie czas sztucznych usmiechow, udawania ze sie kogos lubi i innych tego typu podobnych rzcezy, ktore rozstrajały mnie bardzo... dzisiaj dopiero zdałam sobie sprawe z tego jak wiele nerwow kosztuje mnie ta praca.... bo kiedy uswiadomilam sobie, ze to juz ostatnie dni to całe napiecie ze mnie uszło... juz nie straszne sa te egzaminy, które mi pozostały choc jeden z nich jest najciezszym z całej sesji, bo wiem ze nawet jesli nie uda sie za pierwszym razem to nie bedzie problemu z tym zeby sie nauczyc na raz nastepny, bo bedzie czas i nie bedzie zebraniny o dzien wolny, który z łaski dostane, a pozniej bedzie mi wypominanany przez miesiac....
ehhh... od razu lepiej sie czuje... nie wiem co bedzie dalej, ale nie przeraza mnie to... bedzie co ma byc... narazie chce odpoczac :)

i kaktusa jeszcze dzisiaj dostałam :) bedzie jedynym zyjatkiem w moich czterech scianach oprocz mnie :)

my_destiny : :
lut 06 2006 -69-
Komentarze: 3

właśnie zobaczyłam mój plan zajęć na nowy semstr... przeraził mnie delikatnie rzecz ujmując, bo wynika z niego ze pierwszy wolny łikend jaki bede miała to beda dopiero świeta wielkanocne, a potem jeszcze na poczatku maja i jakis taki gratis dodany i tak do 5 czerwca... i cóż ja mam zrobic w takiej sytuacji?
ano jest wyjście... musze sie zwolnic z pracy, bo dość juz mam wysluchiwania jak to ida mi na reke dając mi wolna sobote i niedziele... dośc mam juz kłotni spowodowanych niedopasowaniem grafiku do indywidualnych potrzeb... dosc mam braku czasu wolnego... dosc mam ciaglego zmeczenia i niewyspania...
zapieprzam jak głupi osioł za niecałe 700 zeta miesiecznie i jeszcze kurwa wszyscy maja do mnie o wszystko pretensje... a bo to nie tak sie odezwałam jak trzeba, a bo to do klienta sie nie usmiechnelam, a to za pozno przychodze do domu, a to nie mam czasu dla kogos, a to nic nie robie w domu.....
pierdziele... zwalniam sie... moze wtedy wszyscy beda usatysfakcjonowani...
a ja wyprowadze sie pod most i bede zebrac na czesne...

my_destiny : :