Najnowsze wpisy, strona 10


wrz 10 2005 -41- (hasło)
Komentarze: 6

przez całe wakacje chciałam zeby cos się zaczęło dziać no i sie zaczęło...
przez 7 dni pracowałam po 14h na dobe... w sklepie, w którym delikatnie mówiąc mozna bylo dostac zajoba... roboty full, ani chwili wolnej np. na zjedzienie obiadku plus wkurwiający klienci dało mieszanke wybuchową... kres wytrzymałości mojej wlasnej objawil sie tym, ze pierdyknęłam wszystkim i powiedzialam, ze wiecej juz tam nie wróce, ale szybko okazało sie, ze jednak zrobic tak nie moge, bo sami nie dadza sobie rady, wiec zaproponowano mi przejecie do innego sklepu... i tym oto sposobem zostałam przekierowana do Zakopanego... jest to sklep, w którym w sumie tylko sie siedzi, bo ruch jest znikomy... ale jestem tam sama sobie panią i to mi odpowiada... na wstepie zmienilam sobie godziny pracy, zamiast od 10 do 20 pracuje od 10 do 18... jako jedyna mam klucz do tego sklepu, do sejfu, do kasy i calkiem mi taka sytuacja odpowiada.. nikt mnie nie sprawdza, nikt nie nachodzi, nikt nie wkurwia :P no moze poza jednym panem, który obok tego sklepu ma wypozyczalnie skuterów i jest jednym z najszczestszych klientow, a jest denerwujący do garnic mozliwosci, ale to inna sprawa, o ktorej nie chce mi sie pisac...
dzisiaj mam wolne, jutro tez i nawet w poniedzialek z racji mojego egzaminu.... wiec siedze sobie w domku i zgłebiam na ile potrafie tajniki matematyki... jutro delikatny odpoczynek, a w poniedziałek koncze pierwszy rok studiów :) potem tylko zlożenie indeksu, podania o stypendium i zaczynam rok drugi :)....

wczoraj zrobiłam cos o co nigdy się nie posądzałam... zapaliłam papierosa, pierwszego w życiu papierosa... ja - przeciwniczka od zawsze tego typu przyjemności, siedziałam na tarasie góralskiej chatki (nazywa sie to wyranda), wpatrywałam sie w Giewont i próbowałam czegoś nowego, nieznanego....... hm... chyba mi sie nawet spodobalo :)

ps. Agatko to nie pod wpływem Marka :P samej mi sie tak zachcialo :)

my_destiny : :
sie 31 2005 -40- (hasło)
Komentarze: 3

hmmm :) ostatnia notka w tym miesiącu.... (takie spostrzeżenie...)

zaczeło sie.... wczoraj 12h na nogach, dzisiaj 8.... ale nie mowie, ze zle... bardzo dobrze, lepiej byc nie moze... nie ma czasu na nic... a szczególnie nie ma czasu na bezsensowne myslenie... przestałam mysleć... przestałam mysleć co, jak, dlaczego...
wróciłam do domku, nikt nie czekal... nawet drzwi były zamkniete, a klucz gdzes sie zapodział.... wiec wzięłam torebke z niezbednikami zyciowymi i poszłam do Marka... i było dobrze, bo widziałam, ze jednak ktos mnie potrzebuje, ktoś lubi moja obecność, ktoś czekał... mogłam zostać na noc, moglismy sie dzisiaj wogole nie rozstać....
z minuty na minute przekonuje sie, ze ten facet, którego przez tyle lat mijałam na ulicy zerkając ukradkiem i kradnąc jedoczesnie jego ukryte spojrzenia, jest dla mnie... przeznaczenie? chyba tak, bo co innego... nie wiem, co bedzie, ale wiem, ze to, ze sie spotkalismy nie było przypadkowe...
moglabym teraz walnąć opowiadanie pt.'Marek wspanialy', ale opowiadania nie bedzie... wystarczy, ze ja wiem w jaki sposób ten człowiek zawrócil mi w glowie.... a nie stalo sie to miesiac, czy dwa miesiące temu... ta historia siega kilku lat wstecz, kiedy o istnieniu Migdała nie mialam nawet pojecia... Marek byl juz wtedy prawdziwym facetem, a ja małą dziewczynką... i mimo, ze drogi nam sie splatały kilka razy dopiero teraz zaplątały sie dosyć powaznie....
dobrze mi przy nim i tyle... na przyszłość nauczylam sie juz nie mysleć...

jedna rzecz nie daje mi tylko spokoju... a moze nawet dwie :P... pierwsza: kiedy ja mam egzamin? :/ (nie przypuszczałam, ze uzyskanie takiej informacji moze sprawic tyle problemow :/ ), druga: jutro o godz. 8 mam byc w pracy :/ (dojazd to ok. 2h :/ )....

kiedy sie pojawie? nie wiem... (jak mi kasy braknie na jedzenie :P)

 

my_destiny : :
sie 28 2005 -39- (hasło)
Komentarze: 3

tak jakos dziwnie mam, ze w przełomowych momentach mego życia zmieniam fryzure.... i wcale nie dlatego, zeby poprawic sobie humor czy wyglądać lepiej.... bo prawde mówiąc to chyba nie wyglądam w tego typu fryzurze bardziej atrakcyjnie... inaczej, ale chyba nie ładniej... wmawiam sobie, ze jest dobrze, a za kilka dni będe kląć, ze skusiłam sie na obciecie tej grzywki, którą z takim namaszczeniem zapuszczałam kilka miesiecy... ale to nic - jest przełom, wiec i fryzura musi nowa byc :) 

dzień mija pod znakiem matematyki... wzięłam sie do roboty i teraz zaden termin egzaminu mnie nie zdziwi.... no nie dam sie zaskoczyc i juz! nawet jeśli ktoś wpadnie na pomysł, zeby tak moze 1 września... juz nawet psychicznie przygotowałam sie do tego, ze mam po raz kolejny spotkac się oko w oko z Panem Z...nie mam nic przeciwko owemu Panu, ale jego pytania a nawet nie tyle pytania co wstawki wyprowadzaja mnie z równowagi :/... przykład: wchodze na egzamin, na termin zerowy, wyciągam indeks i mu podaje a on mi na to: 'Pani to ma ciężkie życie'... pytanie w moich oczach, a on 'to widac na pierwszy rzut oka...'... do tej pory nie wiem o co mu chodziło... egzamin został w kazdym razie zakończony w nastepujacy sposob: 'prosze sie wynosic, bo nie mam sumienia wpisać 3.5... niech sie pani zjawi, jak bede mógł wpisać 5.0'...no i miałam byc na pierwszym terminie ale choróbsko mnie powaliło, wiec został mi tremin drugi, wrześniowy, a razem z nim wakcje z królową nauk :/....

a jutro do pracki :)... hmmm :) ciesze sie :) po pierwsze: zaczną znowu wpadać pieniązki, które mają juz konkretne przeznaczenie...po drugie: 3 dni w tygodniu będę spędzać poza domkiem :)... po trzecie: oderwanie od codzienności jest w chwili obecnej bardzo wskazane :)

 

my_destiny : :
sie 28 2005 -38- (hasło)
Komentarze: 2

od piątkowego wieczora jestem na nogach... malo tego na nietrzeźwych nogach...
w piątek jakiś koncert, picie w jakiejś ciemnej uliczce, skakanie przez jakies płoty i Marek...
w sobote ni z tego z owego pojawia sie praca - wycena, metkowanie i ukladanie alkoholu, szło opornie, bo inaczej iść nie mogło zważając na poprzedni dzien a raczej noc... ale nagroda być jakaś musiała, a jaka najlepiej? no jeden ze specyfików, które wcześniej z wielką pieczołowitością układałam na przepastnych półkach... potem powrót do domku i porwanie w dziwne rejony... tym razem obyło się bez skakania, ale pozatym powtórka z rozrywki plus spotkanie z bardzo madrym człowiekiem i ciekawa rozmowa... bałam sie tych spotkań, bardzo sie balam, ale zaskoczyłam sie baaardzo miło :)...
dzisiaj dochodze do siebie...
jutro kolejna tura towary, która musi przejść przez moje rece...
w najblizszym czasie nauka...
zycie nabrało zupełnie innego biegu... tak niech zostanie...

Migdał jest gdzies na mistrzostwach Polski... nie pozwolił życzyc sobie szczęścia... nie mam mu tego za złe... miał prawo... nie wiem kiedy się zobaczymy, pewnie nie prędko...

(jeszcze jedna ciekawa rzecz z wczorajszego wieczora, która mocno mnie zdziwiła... zaczepił mnie facet który chcial ze mną iść do łóżka nie tak zupełnie za darmo... rzecz działa sie na jednym z polskich dworców, nazwy miasta nie podam żeby mieszkańców nie obrażać... czy ja wyglądam właśnie tak? no nic, nie wazne, moze wyglądam....)

my_destiny : :
sie 26 2005 -37- (haslo)
Komentarze: 6

założyłam bloga, zeby móc powiedzieć to o czym nikt nie chce słuchać...
zamontowałam hasło, żeby nie mieć żadnych tajemnic...
chciałam znaleźć pkt zaczepienia, chciałam byc wysłuchana, ale nie prosilam o rady... szczególnie nikogo nie prosilam, zeby mówił mi, ze robie źle, bo z tego zdaje sobie sprawę w całej rozciągłości...
czy to takie dziwne, ze człowiek czasami potrzebuje tylko sie wygadac? tylko wypisać...
wypisałam sie i na chwilke bylo mi lepiej, ale do czasu, kiedy przeczytałam niektóre komentarze...
zamiast wysluchac zaczeliscie mi jeszcze dowalać, zebym czuła sie jak ta najgorsza... a słyszeliście o czyms takim: 'kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień'?
oceniać łatwo, skarcić również....... ale nigdy nie mow nigdy bo nie wiesz, kiedy Ciebie coś takiego spotka....

dzisiaj jest jeszcze gorzej niz przez ostatnie dni, ale kogo to obchodzi?

my_destiny : :