Komentarze: 6
przez całe wakacje chciałam zeby cos się zaczęło dziać no i sie zaczęło...
przez 7 dni pracowałam po 14h na dobe... w sklepie, w którym delikatnie mówiąc mozna bylo dostac zajoba... roboty full, ani chwili wolnej np. na zjedzienie obiadku plus wkurwiający klienci dało mieszanke wybuchową... kres wytrzymałości mojej wlasnej objawil sie tym, ze pierdyknęłam wszystkim i powiedzialam, ze wiecej juz tam nie wróce, ale szybko okazało sie, ze jednak zrobic tak nie moge, bo sami nie dadza sobie rady, wiec zaproponowano mi przejecie do innego sklepu... i tym oto sposobem zostałam przekierowana do Zakopanego... jest to sklep, w którym w sumie tylko sie siedzi, bo ruch jest znikomy... ale jestem tam sama sobie panią i to mi odpowiada... na wstepie zmienilam sobie godziny pracy, zamiast od 10 do 20 pracuje od 10 do 18... jako jedyna mam klucz do tego sklepu, do sejfu, do kasy i calkiem mi taka sytuacja odpowiada.. nikt mnie nie sprawdza, nikt nie nachodzi, nikt nie wkurwia :P no moze poza jednym panem, który obok tego sklepu ma wypozyczalnie skuterów i jest jednym z najszczestszych klientow, a jest denerwujący do garnic mozliwosci, ale to inna sprawa, o ktorej nie chce mi sie pisac...
dzisiaj mam wolne, jutro tez i nawet w poniedzialek z racji mojego egzaminu.... wiec siedze sobie w domku i zgłebiam na ile potrafie tajniki matematyki... jutro delikatny odpoczynek, a w poniedziałek koncze pierwszy rok studiów :) potem tylko zlożenie indeksu, podania o stypendium i zaczynam rok drugi :)....
wczoraj zrobiłam cos o co nigdy się nie posądzałam... zapaliłam papierosa, pierwszego w życiu papierosa... ja - przeciwniczka od zawsze tego typu przyjemności, siedziałam na tarasie góralskiej chatki (nazywa sie to wyranda), wpatrywałam sie w Giewont i próbowałam czegoś nowego, nieznanego....... hm... chyba mi sie nawet spodobalo :)
ps. Agatko to nie pod wpływem Marka :P samej mi sie tak zachcialo :)