sie 28 2005

-39- (hasło)


Komentarze: 3

tak jakos dziwnie mam, ze w przełomowych momentach mego życia zmieniam fryzure.... i wcale nie dlatego, zeby poprawic sobie humor czy wyglądać lepiej.... bo prawde mówiąc to chyba nie wyglądam w tego typu fryzurze bardziej atrakcyjnie... inaczej, ale chyba nie ładniej... wmawiam sobie, ze jest dobrze, a za kilka dni będe kląć, ze skusiłam sie na obciecie tej grzywki, którą z takim namaszczeniem zapuszczałam kilka miesiecy... ale to nic - jest przełom, wiec i fryzura musi nowa byc :) 

dzień mija pod znakiem matematyki... wzięłam sie do roboty i teraz zaden termin egzaminu mnie nie zdziwi.... no nie dam sie zaskoczyc i juz! nawet jeśli ktoś wpadnie na pomysł, zeby tak moze 1 września... juz nawet psychicznie przygotowałam sie do tego, ze mam po raz kolejny spotkac się oko w oko z Panem Z...nie mam nic przeciwko owemu Panu, ale jego pytania a nawet nie tyle pytania co wstawki wyprowadzaja mnie z równowagi :/... przykład: wchodze na egzamin, na termin zerowy, wyciągam indeks i mu podaje a on mi na to: 'Pani to ma ciężkie życie'... pytanie w moich oczach, a on 'to widac na pierwszy rzut oka...'... do tej pory nie wiem o co mu chodziło... egzamin został w kazdym razie zakończony w nastepujacy sposob: 'prosze sie wynosic, bo nie mam sumienia wpisać 3.5... niech sie pani zjawi, jak bede mógł wpisać 5.0'...no i miałam byc na pierwszym terminie ale choróbsko mnie powaliło, wiec został mi tremin drugi, wrześniowy, a razem z nim wakcje z królową nauk :/....

a jutro do pracki :)... hmmm :) ciesze sie :) po pierwsze: zaczną znowu wpadać pieniązki, które mają juz konkretne przeznaczenie...po drugie: 3 dni w tygodniu będę spędzać poza domkiem :)... po trzecie: oderwanie od codzienności jest w chwili obecnej bardzo wskazane :)

 

my_destiny : :
Dotyk_Anioła
03 września 2005, 22:10
Uuu... Dzień z matematyką to byłby dopiero dla mnie przełom i ja nawet wolałabym koszmarna fryzure, by nie musiec sie katowac matma :P
29 sierpnia 2005, 21:24
haha z ta fryzurą to jak u mnie :) tyle, że ja wymarzyłam sobie takiego mini irokeza i yhrm... wypowiadać się nie będę :D wyglądam jak kupa chodząca w kasku na głowie, a irokez poszedł w zapomnienie (przynajmniej ten na czubku głowy) bo wyglądam jak zjeb, a szefowa ze śmiechem oznajmiła, że jak czegoś z włosami nie zrobie to wylatuję :D a w tamtym momencie marzyłam tylko o tym, żeby COS, COKOLWIEK zrobić z tą fryzurą :D ej miłej pracy żyszczę :)
29 sierpnia 2005, 07:45
ja jakis czas temu tez zmienilam fryzure, ale nawet nie mialam sily udawac ze mi sie podoba. Czekam az odrosna, zeby cos z nimi zrobic, bo poki co to co jest na mojej glowie przypomina kupe :(
nie ma to jak wakacje z matematyka :) ale przynajmniej nie uczysz sie na ostatnia chwile :] Jestes chyba pierwsza osoba jaka znam ktora cieszy sie z tego ze idzie do pracy :)

Dodaj komentarz