Archiwum marzec 2006, strona 1


mar 14 2006 -82-
Komentarze: 2

dzień jak codzień... wstaje rano, robie kawe, uruchamiam  komputra, w tle 'trójka', która mnie zwykle budzi, książka, jakieś nieregularne i niepelnowartościowe posiłki... nic szczególnego... dzień jak codzień...
a jednak dobrze jest :) szcześliwie, miłośnie, spokojnie, nienerwowo...nigdzie sie nie spiesze, nie boje sie, ze z czymś moge nie zdarzyc, kocham, jestem kochana, czego mozna chciec wiecej?... no moze chciałabym jeszcze troche... ale podobno to z czasem... musze poczekac... i czekam tak, z dnia na dzien tego bardziej pragnąc...

tymczasem w tym tygodniu troszke zajęc mnie czeka i dwie ksiązki do przeczytania na historie literatury, i plan marketingowy zaliczam w sobote, wiec pouczyc sie tez trzeba, i jeszcze praca z fizyki pisana w celach zarobkowych, a ostatnie 4 dni tygodnia beda w Krk spędzone :/... oj dość mam juz tych przejazdów tam i z powrotem i moich i Marka, bo dzisiaj to on w grodzie Kraka musi cos załatwic...a swoja droga to sie tak zastanowiłam nad tym, ze jakos bardziej za nim tęsknie jak jest dalej ode mnie... jak wiem, ze jest w pracy to ta tesknota jakos inaczej wygląda :)

teraz wracam do lektury '29,99' a wieczorem jakas nagroda chyba bedzie mi sie należec za pracowicie spedzony dzien, prawda Kochanie?

my_destiny : :
mar 13 2006 -81-
Komentarze: 3

bo to jest tak...
mój brat został miesiąc temu tatusiem po raz drugi :) pierwsza była Nina, teraz jest Szymon :) wyslalam kartke z gartulacjami, ucieszyłam sie bardzo i niestety na tym musiało sie skończyć, bo nie moge zobaczyc tego dzidziusia... a wszystko przez pewna awanture, która miała miejsce dwa lata temu.... od tamtego czasu nie rozmawiam z żoną mojego brata, a z nim samym czasmi jakies zdawkowe 'cześć' wymienimy... smutne to jest i bardzo mi sie ta sytuacja nie podoba... a nic zrobic nie moge... no w sumie mogłabym... mogłabym kupic grzechotke, iść do nich do domku (tymbardziej ze mieszkają jakies 10 min drogi ode mnie) i udawać ze nic sie nie stało... ale ja tak nie moge... mam żal do brata o to co wtedy powiedział, o to co wtedy zrobił... mam żal do jego zony... nie chce zeby mnie przepraszali, bo to nie o to chodzi... boje sie tylko ze jakbym znowu im zaufała to zostalabym potraktowana jak dwa lata temu... a z drugiej strony tak bardzo mi brakuje normalnych relacji z bratem, jego glupich pomysłow, jego glupich gadek, jego mi brakuje... i myślałam, ze moze jak urodzi sie dzidzius to sie cos zmieni, ale nie :(
dzisiaj była u nas Nina pare godzin... pobawiłysmy sie razem, kazała mi upleść 'takie jak kiedyś warkoczki', poprzytulała sie, wycałowała mnie, obiecała ze kiedys przyjdzie do mnie z Szymkiem, ze go z tatą kiedyś do mnie przywiozą...
ehhh... było tak jak kiedyś, jak wtedy kiedy Ninka była mała i bawiłysmy sie razem codziennie, jak chodziłysmy razem na spacerki, jak byłam jej ulubioną Paulinką....

my_destiny : :
mar 10 2006 -80-
Komentarze: 7

jak to jest ze czym ma sie wiecej czasu wolnego tym mniej jest sie w stanie zrobić?
taka jakaś dziwna zależność, ale jak narazie bardzo mi ona nie doskwiera... w sumie mogłabym rzec, ze zycie bezrobotnego jest całkiem przyjemne :)... wstaje sobie najwcześniej o 9 (patrz dzisiaj), robie sobie to na co mam ochote, nikt mnie nie popedza, nikt mnie nie goni, nikt mnie nie sprawdza... spedzam sobie całe dnie na slodkim leniuchowaniu sama badz z Markiem i calkiem milo i przyjemnie mi sie zyje:) jakby nie ptarzec na to, to calkiem nowe doświadczenie dla mnie jest.... jeszcze nigdy nie byłam bezrobotna :)
a nic mnie tak nie denerwuje jak wstawki typu: 'dzisiaj piątek... a jutro juz wolne'... jakie kurna wolne? dla mnie dzisiaj wlasnie zaczyna sie najwiekszy zapieprz w całym tygodniu :/...ale to nic, ale to nic... z tym tez jakos sobie radze... dzisiaj zaczynam 3 zjazd, a mam ich w sumie 10, wiec juz nie długo :) a potem błogie lenistowo wakacyjne :P (pomijajac praktyki i prace jaka mam juz na wakacje zaklepaną :P)
a chwaliłam sie juz, ze mam 4 ze statysytki? nie? no bo nie moglam sie chwalic, bo dzisiaj sie o tym dowiedziałam :P
a mowilam juz, ze majac takiego mezczyzne jak ja jest sie najszczesliwsza kobieta na swiecie? nie? niemozliwe... to, to napewno mowilam :P
jakos tak mi sie dzisiaj glupio i nieskładnie pisze... moze to to wczorajsze kadzidełko kokosowe, ktorego zapach cały czas sie unosi w pokoju? no nie wiem... naprawde trudno mi powedziec :P
dobra.. ide wode gotowac, bo Mareczko Paskudeczko zaraz tu wpadnie i powie: 'zono! kawy!' :)

my_destiny : :
mar 02 2006 -79-
Komentarze: 3

cóż mam napisać?
ze mi jakos tak melancholijnie...?
ze po kilku godzinach ze statystyka mam jej dość?
ze jutro poprawka i bedzie wielki wstyd jeśli nie zdam zważywszy na moje ostatnie awanturowanie sie u dr K.?
ze wczoraj idac sobie spacerkiem z moim Szczęściem spotkalismy Migdała?
ze popatrzył sie na mnie wzrokiem, ktorego zapomniec nie moge?
ze przed chwila popłakałam sie widząc zdjecia pewnego dzidziusia?
ze chce miec swojego, tak bardzo?
ze dzisiejszego dnia pewnie nigdy nie zapomne, bo tak to podobno jest?
cóź mam napisac wiecej?

ehhhh...

my_destiny : :