Komentarze: 4
minęły 4 miesiące... takie umowne 4 miesiące... zresztą nie ważne jakie, ważne ze nasze wspólne.... a ja w natłoku spraw zycia codziennego zupelnie o tym zapomnialam... a on pamietał... przyszedł z butelką czerwonego wina, które zaszumialo chyba za mocno (mi napewno)... i po raz kolejny pokazał, ze podjełam słuszna decyzje....
przed tymi czterema miesiącami było dobrze, myslalam, ze lepiej byc juz nie moze... mysłałam tak, bo nie miałam porównania... a teraz wiem jak powinno byc aby z czystym sumieniem móc powiedziec, ze jest dobrze...
***
a teraz juz zmykam sie pakować, bo za godzinke mam autobus do Krakowa.... a w niedziele odpuszczam wyklady i pracy sie poświęcam.... eh... chyba juz mi sie marzy troche wolnego....