Komentarze: 7
kilkunasto godzinna podróż... kilka godzin snu... kąpiel, która miała za zadanie postawić mnie na nogi i wywiązała się ze swojego obowiązku znakomicie... a teraz zaczynam moje słonecznie morskie piaskowe wspomnienia :)
cudowne 10 dni…wypoczynek, oderwanie się od codzienności i zasmakowanie całkiem innego życia…
podobało mi się tak bardzo, ze aż sama sobie się dziwie, ze tak niewiele trzeba mi do szczęścia… a szczególnie doborowe okazało się towarzystwo, o które tak się obawiałam…
a oto nasza ekipa :):
Asia – siostrzyczka moja
Jerzy z wieży (Jurek producent kulek) – mąż mojej siostry
Julka, Błażej – dzieciątka wspominanych powyżej
Beatka – znajoma Asi i Jurka, a jednocześnie była Julki i obecna przedszkolanka Błażeja
Zbynio – mąż Beatki
Piśka, Asia – dzieciaczki Beatki i Zbynia
Kasia – świeżo upieczona pani mgr pedagogiki
Łukasz (dla Błażeja Ukasz) – młodszy brat Kasi
Hania – mama Kasi i Łukasza, nauczycielka WF-u, najbardziej zakręcona osoba z całego towarzystwa :)
co zapamiętam? Błogie lenistwo, słońce, które tak przyjemnie grzało, szum fal, samotne spacery brzegiem morza i zachody słońca, obiady robione w warunkach polowych, które smakowały jak żadne inne, mycie garów w lodowatej wodzie, panie golące nogi w umywalkach :P, szurum burum pod prysznicem, które wyglądało jak wyścig z czasem :), rozmowy z Hanią (gdyby polskie szkolnictwo miało tylko takich nauczycieli… ), poranną kawę, której zapach niósł się po całym polu namiotowym, tęsknotę, która czasami była nazbyt dokuczliwa, pobudki Błażeja, czytanie gazet w świetle latarki(sierpniowy GLAMOUR cieszył się wśród naszych pań dużym powodzeniem :) jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego proszę zerknąć na 7 sposobów :P), widok z latarni morskiej w Gąskach, która była pierwszą i zarazem ostania latarnią, na którą wyszlam:), piasek, który był dosłownie wszędzie, mecze siatkówki plażowej, które moja drużyna zawsze przegrywała :P (i po co mi było te kilka lat treningów :P), pierwszy występ w moim kostiumie :) (wbrew pozorom było całkiem nieźle, a męska cześć publiczności miała co komentować, strój został okrzyknięty strojem a la panienki z Brazylii :D), sytuacje, która miała miejsce ostatniej nocy na naszym polu namiotowym, a z której można by było nakręcić całkiem niezły film (ja byłam tylko obserwatorem)……….. i wiele, wiele innych zdarzeń, sytuacji, ludzi i rzeczy….
teksty warte zapisania:
’jak to miło sobie wypłukać piasek z dupy’ (przyjemność nie lada po całym dniu spędzonym na plaży :D)
’kto dzisiaj stawia prysznic?’ (odwieczny problem, ponieważ prysznic kosztował całe 4 zeta i oficjalnie można było z niego korzystać 15 min, a w ciągu tego czasu mogła się umyć niemalże cała nasza ekipa :) a płacił tylko jeden osobnik :P)
’Lesio czy idziemy dzisiaj na żywca?’ (w pobliskim sklepie jedynmi napojami wyskokowymi był LECH i ŻYWIEC :D)
’Paula uciekła ci twoja garderoba/sypialnia (w zależności od sytuacji)’ (po prostu samochód :D)
’uwaga nadchodzi słońce… odkrywamy się!’ (słońce pokazywało się wtedy, kiedy miało ochotę, wiec było czujnie wypatrywane :) )
’teraz już szybko pójdzie, bo siódemkę przeczytała :P’ (odpowiedz Hani na moje pytanie, które brzmiało „Asiu kiedy skończysz czytać?” :P )
’Kasia z Paulą znowu poszły pod latarnie’ (było to jedyne miejsce w naszej małej mieścince, gdzie cos się działo :) a chodziło tylko i wyłącznie o latarnie morską :) )
jak to dobrze, ze nie zrezygnowałam z tego wyjazdu :)
wkrótce na photoblogu cała masa wspomnień uchwyconych obiektywem:) będzie co oglądać :)