lip 11 2005

-9-


Komentarze: 8

jedna rozmowa, potem druga, i trzecia, i czwarta...
powazne rozmowy, które poruszały powazne tematy... temat przewodni: ślub... to, że ma sie to stać za dwa lata wiedzieliśy juz od jakiegoś czasu... to, że prawdopodobną datą ma być 7 lipca tez juz zaplanowaliśmy... ale to wszystko bylo takie rozmyte, malo pewne, mało realne, odległe...
a od kilku dni nasze plany nabierają bardzo rzeczywistych kształtów... i nie powiem zeby mi to przeszkadzało... nigdy specjalnie nie naciskałam Migdala choc chcialam zeby cos nareszice postanowic, az tu nagle on sam z siebie zaczął o tym mówić... a ja nie byłabym kobietą, gdybym nie zaczęła przeglądać ukradkiem katalogów mody ślubnej, itp... i choć nie chce zapeszyć, i choć jeszcze nie pokazuje jak bardzo sie ciesze, to w srodku sama do siebie sie usmiecham na myśl, ze mam zostać żoną :)... żoną Mojego Mężczyzny, Mojej Miłości :D i pomyśleć, ze jeszcze kilka miesiecy temu myślałam, ze nasze drogi rozeszły sie na zawsze... ehhh... Ktoś jednak nad tym wszystkim czuwa, bo inaczej pewnie już nie bylibysmy razem... 
jeszcze w LO to wlasnie ja bylam typowana do pierwszego klasowego zamążpójścia a tu sie okazało, ze pierwsza nie będę :P... w sierpniu pierwsze klasowe wesele (wpadka), w czerwcu przyszłego roku drugie - tym razem bardzo starannie planowane, na którym mam byc z resztą druhną... a potem, jeśli nikt mnie nie wyprzedzi, ja :)...
podsumowując - niezbadane są wyroki boże :D

my_destiny : :
Dotyk_Anioła
13 lipca 2005, 12:58
Jak w bajce...
Synestezya
13 lipca 2005, 00:10
Wreszcie Cię znalazłam ;)

Nie mam nic przeciwko Wyrokom Bożym. Mam pretensje o to, że zanim stanie się jasne \'co, po co, dlaczego\', człowiek zdąży wyłysieć albo zemrzeć ze zgryzoty ;) O ile kiedykolwiek się krystalizuje. Korzeń tłumaczy to w ten sposób (jak to było?): Jesteśmy jak małe dzieci, które siedzą na podłodze i obserwują od spodu wzór (Boski Plan naszych żyć), który haftuje mama(Bóg). Od spodu jest \'wersja robocza\' ;) poplątana, brzydka, dziecko mówi \"bueee, co Ty mama haftujesz?!\". Dopiero jak wzór jest skończony i oglądamy go z właściwej strony, wszystko staje się jasne. Wzór okazuje się pikny i sensowny.

Przygnębia w tej bajeczce fakt, iż dojrzeć właściwą postać dzieła możemy dopiero po jego ukończeniu...

Nie obawiaj się. Ciesz się. Bo to na radość czas, nie zamartwianie się i lekkie konfabulowanie w negatywnym kierunku (mimowolne, wiem) :)
11 lipca 2005, 21:38
Właśnie niezbadane są wyroki i dobrze, bo czasami można się zaskoczyć...mile zaskoczyć...Gratuluje...Pozdrawiam...:)
11 lipca 2005, 13:25
ja oczywiście gratuluję i cieszę się przeogromnie, co jednak nie zmienia faktu, że w głowie wciąż te same słowa mi się przesówają czyli, nie planuj... bo jakby nie patrzeć na 3 roku (czyt. za 2 lata) ja też miałam zostać żoną :D a zostałam kobietą porzuconą :D nie to żebym się dołowała, bo w sumie lepiej być porzuconą niż żoną tyrana, niewolnicą itepe :D zresztą kto jak kto ale Ty się o M już nasłuchałaś :D ej a ja chce być druhną! a co! jak żoną nie będę to chociaż druhną :D :) pozdrawiam serdecznie :) i ściskam i całuje i tule i w ogóle uśmiecham się :]
11 lipca 2005, 13:16
z drugiej strony fajna data 7.07.2007 :D
11 lipca 2005, 13:13
hihihi :) ale w lipcu? Nie bierze sie slubu w miesiacu w ktorego nazwie nie ma literki R!!!! :) A jaka sukienka? Jakas z gorsetem?
**ev_la**
11 lipca 2005, 12:52
gratuluję!!!! ;D ja też bym tak chciała!! może nie ślubu, ale ukochanego!!:)) ehh.. ale ciesz się wolnością póki możesz!!!! ;P
gratuluję jeszcze raz i szczęścia życzę!!! :*
kasia ef
11 lipca 2005, 12:31
ach, jak fajnie tak sobie planować wspólne życie, ślub... cieszę się razem z tobą :) moja siostra planuje ślub w przyszłym roku i ja sama raduję się na tą myśl chyba ciut bardziej niż sami przyszli państwo młodzi, ale co tam :D

Dodaj komentarz