lip 07 2005

-8-


Komentarze: 4

nie lubie takich sytauacji... nienawidze... nie potrafie nad nimi przejść do porządku dziennego choć to ani nic dziwnego, ani nowego, ani szczególnego...
no bo przeciez w kazdym zwiazku cos takiego sie zdarza... ot co! zwykła kłótnia... ale nie, u nas musi być niezwykle... wolałabym zeby sie na mnie wydarł, zeby mnie objechał z góry na dół... wolałabym  mu wszystko wygarnąć po kolei jak leci... ale nie, ja nie mowie nic, a jesli cos to bardzo mało i wychodze... on zostaje sam, ja zostaje sama... za to problem ma juz dwoch towarzyszy...
i chuj! i tak jest za kazdym razem!
a ledwo zamkne drzwi (bo juz nawet nie trzaskam) załuje tego ze wogole taka mysl mi przez głowe przeszła zeby wyjść... wiec w ciągu godziny przepraszam, on przeprasza i sytuacja sie normuje... a problem jak był, tak jest nadal... a ja nie potrafie powiedziec, co mnie boli... a to sie tak warstewkami we mnie odkłada, a on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy jak niektore jego zachwania bardzo mnie bolą... nio ale skąd ma wiedziec skoro ja dla spokoju uciszam za kazdym razem sprawe? ... i tu koło sie zamyka...

byłam u niego przed chwila... pocałowałam klamke... miło było :(
i wiem ze w ciagu najblizszych 24h wszystko bedzie dobrze, bo byc musi... bo ja jestem jego, a on moj... inaczej byc nie moze...

teraz tylko troszke bede musiec odreagowac... nie wiem tylko jeszcze jaki sposob wybrac...

a najbardziej jestem zła na siebie... przeciez mogłam tam zostac...

KURWA MAC!

(no juz troszke lepiej :P)

my_destiny : :
Dotyk_Anioła
13 lipca 2005, 13:08
Nie chcę nikomu nic radzić... Powinniście usiąść i szczerze porozmawiać... Ja nawet nie wiem jak to jest... Nie pokłóciłam się jeszcze w żadnym z moich związków...
07 lipca 2005, 23:03
Paulitko... rozmowa jest najważniejsza, tak jak w przyjaźni tak i w związku... trzeba mówić co nas boli, bo inaczej tak jak pisalaś nakłada się jeden problem na drugi i następuje nagle w głowie wielkie buuum które nie oznacza nic innego jak mysli o rozstaniu a to jak wiesz nie jest dobre... ja kiedys starałam się rozmawiać, ale On postępował tak jak Ty, tyle że krzyczał i wychodził, nigdy nie powiedział mi wprost, że coś jest nie tak (oprócz moich wycieczek do baru), a ja żyłam w błogiej nieświadomości, że jestem idealna, bo przecież on nic nie mówi... potem przemyślałam i okazało się, że jednak idealna nie byłam, ba! byłam okropna nie raz i nie daw razy... porozmawiaj z Nim, bo im więcej wszystkiego się nazbiera tym gorzej... pozrawiam i całuje i ściskam na dodatek :)
**ev_la**
07 lipca 2005, 22:10
ja bym tak nie potrafiła.. spokojniutko, bez okazania emocji... zawsze musi być wrzask, pretensje, fochy.. ale to chyba lepiej.. wszyscy wiedzą o co biega... bo negatywne emocje kryte w sobie, niszczą nas od środka :( ...
07 lipca 2005, 22:02
oj :( Ale takie klotnie przeciez wszystkim sie zdarzaja. Poza tym, jakie czule sa przeprosiny po takich spieciach? :) Hahaa :)

Dodaj komentarz