-55- (hasło)
Komentarze: 3
mam rewelacyjną prace... pod każdym wzgledem... mam wspaniałą szefową, która jest cudowną kobieta... zaufała mi, przyjęła do pracy wiedząc, ze nie bede tak dyspozycyjna jak inne dziewczyny, które nie studiują... teraz co prawda widzimy sie bardzo rzadko, ale dzwonimy do siebie kilka razy na dzień... i rozmawiamy nie tylko o sprawach zawodowych, np. w sobote zadzwonila do mnie z pytaniem jak mi poszło kolokwium z prawa....
w dzisiejszych czasach, kiedy tak trudno o prace, kiedy tyle nieuczciwości ze strony pracodawców moge czuc sie wybranką losu... nie wiem czym sobie zasłuzylam na to wszystko... kazdego dnia jednak, kiedy sie budze patrze w Niebo i mowie cicho 'dziekuje', bo wiem, ze Ktos tym musiał pokierować...
...
wczoraj kilka godzin spędziłam na zakupach... i tym sposobem wieksza część mikołajkowych prezentów zakupiona... wszystko ładnie opakowane czeka na 6 grudnia... znalazłam tez butki, prawie takie jak sobie wymarzyłam, a ze były w cenie rzekłabym promocyjnej i ze Marek mocno namawiał mnie na ich zakup, stałam sie posiadaczką czarno-różowych kozaczków... gdybym miesiąc lub dwa temu staneła przed wyborem: kupic nie kupic, nawet chwili bym sie nie zastanawiala, ba! nie wiem nawet czy taki wybór bym miala, bo do tej pory zawsze kupowalam to, co mi sie podobało... owszem zwracałam uwage na cene, na to czy ta rzecz mi sie przyda, itp, itd. ale nigdy nie myślalam w kategoriach czy mnie na to stać.. az do wczoraj.... taka prozaiczna sytuacja uswiadomila mi, ze rzeczywiście utrzymuje sie sama i mam liczyc tylko na siebie... i jeśli chodzi o zycie codzienne i o moje drobne wydatki wszystko jest w porządku... problem zaczyna sie kiedy pomysle o pieniązkach przenaczonych na moje studiowanie... mieszkanie w Krakowie, dojazdy, czesne.... zbiera sie tego troche, a rodziciele juz chyba postanowili, ze mi nie pomogą... a nawet jesliby chcieli pomoc to ja juz tej pomocy nie chce... nie bedzie latwo, ale dam rade, bo nie z takich opresji finansowych wychodzilam... pojawia sie jednak nutka zalu, ze tak zostalam potraktowana, chociaz zaczynajac studia byłam zapewniana o tym ze do moich obowiazków bedzie należec tylko nauka...
i chyba własnie Ktos na Górze tak pokierował moimi drogami zebym trafiła do tej pracy....
a wiesz On mi napisał coś co... co mnie poruszyło na chwil kilka... napisał, że nie chce odemnie nic poza tym, żeby dać mi troche miłości i spokoju na który zasługuję...
dlaczego akurat we mnie zakochał się ten \"dzieciak\"??
całuję :*
Dodaj komentarz