Najnowsze wpisy, strona 14


sie 07 2005 -21-
Komentarze: 2

'Czuje jeszcze oddech twój na rzęsach i na ustach.

Nie wiem jak pokonać dzień

bez Ciebie tak tu pusto.

 

Właśnie wyjechałeś znów,

nie będzie Cię do piątku.

Znowu udawałam że rozstania są w porządku.

 

Bardzo chce nauczyć się

sobą być

gdy Cię nie ma,

cieszyć się na kilka własnych chwil…

 

Tego chce…

 

Nie wiesz jak wewnątrz cała drżę kiedy rozstajemy się,

bo tak bardzo jest mi źle gdy nie ma Cię obok mnie,

nie wiesz, co czuje kiedy wiem, że znów rozstajemy się

i jak bardzo pragnę żebyś zawsze był obok mnie.'

 

pusto i samotnie... echo Migdałkowych słow odbija się od ścian... wszędzie go pełno, a jednak go nie ma w namacalnej postaci... kiedy byłam daleko ta tesknota tak bardzo mi nie doskwierała...ale teraz, kiedy rano nikt nie zaprasza mnie na kawe, a wieczorem nikt nie usypia pocałunkiem jakoś bardziej pusto i bardziej tęskno... da sie to przeżyć, bo 'tęsknota jest piękna wtedy gdy i ktoś ją czuje'... mimo wszystko wolałabym, zeby juz był obok, blisko, bo ten czas naszej rozłąki stanowczo jest za dlugi...
byle do niedzieli... a potem....... ojejku :) nawet nie chce myśleć :) na samą myśl uśmiecham się sama do siebie :)

my_destiny : :
sie 06 2005 -20-
Komentarze: 7

kilkunasto godzinna podróż... kilka godzin snu... kąpiel, która miała za zadanie postawić mnie na nogi i wywiązała się ze swojego obowiązku znakomicie... a teraz zaczynam moje słonecznie morskie piaskowe wspomnienia :)
cudowne 10 dni…wypoczynek, oderwanie się od codzienności i zasmakowanie całkiem innego życia…
podobało mi się tak bardzo, ze aż sama sobie się dziwie, ze tak niewiele trzeba mi do szczęścia… a szczególnie doborowe okazało się towarzystwo, o które tak się obawiałam…
a oto nasza ekipa :):
Asia – siostrzyczka moja
Jerzy z wieży (Jurek producent kulek) – mąż mojej siostry
Julka, Błażej – dzieciątka wspominanych powyżej
Beatka – znajoma Asi i Jurka, a jednocześnie była Julki i obecna przedszkolanka Błażeja
Zbynio – mąż Beatki
Piśka, Asia – dzieciaczki Beatki i Zbynia
Kasia – świeżo upieczona pani mgr pedagogiki
Łukasz (dla Błażeja Ukasz) – młodszy brat Kasi
Hania – mama Kasi i Łukasza, nauczycielka WF-u, najbardziej zakręcona osoba z  całego towarzystwa :)

co zapamiętam? Błogie lenistwo, słońce, które tak przyjemnie grzało, szum fal, samotne spacery brzegiem morza i zachody słońca, obiady robione w warunkach polowych, które smakowały jak żadne inne, mycie garów w lodowatej wodzie, panie golące nogi w umywalkach :P, szurum burum pod prysznicem, które wyglądało jak wyścig z czasem :), rozmowy z Hanią (gdyby polskie szkolnictwo miało tylko takich nauczycieli… ), poranną kawę, której zapach niósł się po całym polu namiotowym, tęsknotę, która czasami była nazbyt dokuczliwa, pobudki Błażeja, czytanie gazet w świetle latarki(sierpniowy GLAMOUR cieszył się wśród naszych pań dużym powodzeniem :) jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego proszę zerknąć na 7 sposobów :P), widok z latarni morskiej w Gąskach, która była pierwszą i zarazem ostania latarnią, na którą wyszlam:), piasek, który był dosłownie wszędzie, mecze siatkówki plażowej, które moja drużyna zawsze przegrywała :P (i po co mi było te kilka lat treningów :P), pierwszy występ w moim kostiumie :) (wbrew pozorom było całkiem nieźle, a męska cześć publiczności miała co komentować, strój został okrzyknięty strojem a la panienki z Brazylii :D), sytuacje, która miała miejsce ostatniej nocy na naszym polu namiotowym, a z której można by było nakręcić całkiem niezły film (ja byłam tylko obserwatorem)……….. i wiele, wiele innych zdarzeń, sytuacji, ludzi i rzeczy….

teksty warte zapisania:
’jak to miło sobie wypłukać piasek z dupy’ (przyjemność nie lada po całym dniu spędzonym na plaży :D)
’kto dzisiaj stawia prysznic?’ (odwieczny problem, ponieważ prysznic kosztował całe 4 zeta i oficjalnie można było z niego korzystać 15 min, a w ciągu tego czasu mogła się umyć niemalże cała nasza ekipa :) a płacił tylko jeden osobnik :P)
’Lesio czy idziemy dzisiaj na żywca?’ (w pobliskim sklepie jedynmi napojami wyskokowymi był LECH i ŻYWIEC :D)
’Paula uciekła ci twoja garderoba/sypialnia (w zależności od sytuacji)’ (po prostu samochód :D)
’uwaga nadchodzi słońce… odkrywamy się!’ (słońce pokazywało się wtedy, kiedy miało ochotę, wiec było czujnie wypatrywane  :) )
’teraz już szybko pójdzie, bo siódemkę przeczytała :P’ (odpowiedz Hani na moje pytanie, które brzmiało „Asiu kiedy skończysz czytać?” :P )
’Kasia z Paulą  znowu poszły pod latarnie’ (było to jedyne miejsce w naszej małej mieścince, gdzie cos się działo :) a chodziło tylko i wyłącznie o latarnie morską :) )

jak to dobrze, ze nie zrezygnowałam z tego wyjazdu :)
wkrótce na photoblogu cała masa wspomnień uchwyconych obiektywem:) będzie co oglądać :)

 

my_destiny : :
lip 25 2005 -19-
Komentarze: 6

i nadszedł ten czas i nadeszła ta godzina, kiedy Paulinka bierze plecak i nad morze wybywa :)
prawde mówiąc mam mieszane uczucia związane z tym wypadem... z jednej strony fajna sprawa: powygrzewac sie troche w słoneczku (jeśli tylko będzie miało ochote wyjść z za chmurek), zaczerpnąć jodu, poczuc, ze mam wakacje (zasłuzone wakacje)... ale z drugiej strony nie wiem czy to taki dobry pomysł: po pierwsze jestem chora, po drugie moje kobiece dni dają sie we znaki, po trzecie nie zobaczymy sie z Migdałem przez 3 tygodnie (całe długie 3 tygodnie :( ), po czwarte nie wiem tak do końca czy towarzystwo, z którym przyjdzie mi spędzic kolejne 2 tygodnie tak do końca mi odpowiada :/
mimo wszystko jestem juz spakowna i gotowa na calonocną podróż... zdrowy rozsądek podpowiada jednak ze to dobry pomysł... no trudno... 'niech sie dzieje wola Nieba, z nią sie zawsze zgadzać trzeba'... 

a najbardziej to nie lubie pożegnań.. wiem, ze znowu będę płakać mimo, ze wczoraj pozegnalismy sie i nacieszyliśmy sie sobą tak, aby choć troszke mogło nam to wynagrodzic rozstanie... chusteczki w razie czego są w pogotowiu...

ten wyjazd to dla mnie pewien egzamin... prosze trzymać kciuki, abym go zdała.... jesli to mi sie uda to niczego juz bać sie nie będę (poza pająkami)...

-jest między nami dobrze?
-Kochanie dlaczego się pytasz? przeciez to chyba widać...
-bo jak wróciłaś z Niemiec to powiedziałaś, ze juz przed wyjazdem cos sie między nami psuło....
-...

zamurowało mnie delikatnie mówiąc... i chociaż wiem, ze taka sytuacja juz miejsca mieć nie będzie to jakis niepokój pozostaje... w nim przede wszystkim.. :( 

my_destiny : :
lip 24 2005 -18-
Komentarze: 4

pojawiam sie i znikam...
przyjechałam przedostatnim autobusem ze stolicy polskich Tatr i cio? nio nic poza tym, ze za kilkadzisiąt godzin będę w drodze nad polskie morze...i fajnie, ze zaczeło sie cos dziac w tym moim zyciu, które ostatnio bardzo mnie nudziło...
a co porabiałam przez ostatnie trzy dni?
otóż:
-chorowałam :P (Migdal uwaza, ze ja jestem chora co najmniej pięć razy w miesiącu więc w sumie nic dziwnego :P)
-po raz kolejny pobieralam nauki gry na gitarze (efekt marny-uparcie obstaje przy swoim, ze ja mam za krótkie palce :P bo przecież kiedyś na skrzypacach grałam i szło mi całkiem nieźle :P)
-zbierałam borówki na Gubałówce :) (a potem piekłam z moją bratową rogaliki :D - bilans: wszyscy zyją)
-czytałam, udało mi się pochłonąć aż 1,5 książki :)
-obciełam Asi połowe z jej ślicznych włosów, a w zamierzeniu miało być tylko 1/4 a reszta pocieniowana :P (no cóż mistrzem fryzjerstwa nie jestem :P) najwazniejsze, ze Asia w miare zadowolona, a ja nie dostalam ochrzanu od jej mamy :P 
-no i najwazniejsze: wyspałam sie na zapas, bo nad morzem z Julią i Błażejem moze to być niemożliwe :P (ach ten górski klimat :D)

tyle na dzisiaj, dziekuje za uwage... napisze cos jeszcze przed wyjazdem... teraz ide robic pranie :P

my_destiny : :
lip 20 2005 -17-
Komentarze: 6

podobno spontaniczne decyzje sa najlepsze, dlatego wrzucilam pare niezbędników do torebki i juz mnie nie ma... jade sobie do Kościeliska powpatrywac sie na góry i zaczerpnąć prawdziwie świeżego, górskiego powietrza...
kiedy będę? nie wiem..
będę jak będę...
nuda mnie dobiła!

my_destiny : :